Mimo, że najczęściej zajmują mnie meble z epoki PRL, czasami odnawiam
też meble nieco starsze niż 60-letnie.
Oto „krzesło wszystkich krzeseł”. Zdobyliśmy jakiś czas temu takie thonetowskie krzesło - Nr 14 (większość szczegółów, poza siedziskiem, na to wskazuje).
Oto „krzesło wszystkich krzeseł”. Zdobyliśmy jakiś czas temu takie thonetowskie krzesło - Nr 14 (większość szczegółów, poza siedziskiem, na to wskazuje).
Michael Thonet zaprojektował to krzesło w
Wiedniu w 1856 roku. Był pionierem tworzenia mebli z giętego drewna i wielkim
propagatorem ich przemysłowej produkcji.
Żródło: Wikipedia
To krzesło składa się z sześciu części
(mogłam się o tym przekonać, rozkładając je), spojonych ze sobą za pomocą kilku
śrub. Dzięki temu można było je dostarczać w bardzo prosty sposób.
Żródło: Pintrest
Do dziś króluje w klasycznych, wiedeńskich kawiarniach. Za to
krzesło projektant otrzymał złoty medal na Wystawie Światowej w Paryżu w 1867
r. i wciąż jest ono produkowane.
Nasze krzesło przybyło z Norwegii. I przed renowacją (bo w tym przypadku chyba
można użyć tego sformułowania) wyglądało tak…
Ma zamiast wyplatanego siedziska – drewniane,
ozdobione wytrawionym wzorem, a także oryginalne śruby.
Nie posiada sygnatury jak inne tak samo
„wiekowe” krzesła Thoneta, natomiast - siedzisko, nogi i oparcie oznaczone są
numerem 75. Niestety, nie udało mi się dowiedzieć, co ta liczba znaczy.
Chcieliśmy je odnowić w klasyczny sposób, z
zachowaniem poprzedniego wyglądu, choć dziś takie krzesła mają różne kolory,...
Źródło - Pintrest
...ale nam byłoby szkoda wzoru na siedzisku.
Wydawało się, że jego renowacja nie
będzie stanowiła żadnego problemu. No, bo co może być trudnego w tym przypadku.
Prosta rozbiórka, czyszczenie, szlifowanie, barwienie, politurowanie, ponowne
złożenie, klejenie…
Po uzyskaniu wymaganego kształtu
siedziska pozostało jeszcze zamaskowanie szczeliny między nim a obręczą. Użyłam
mojego niezawodnego narzędzia
dentystycznego do nałożenia szpachli i odpowiedniego jej wymodelowania.
Prrrecyzyjna robota…
Oryginalne śruby zostały wymienione, bo w większości były popękane
(pewnie od ulubionego przez wszystkich bujania się na krześle).
Wybarwienie koloru palisander i politura
szelakowa wielokrotnie nałożona dały ciepłą barwę temu krzesłu… Na koniec
delikatnie przetarcie wełną stalową i voila!
Starałam się jak najlepiej umiem, żeby odzyskało dawną urodę. Chyba się udało.
PS. : Krzesło znalazło nowego właściciela w Krakowie. Podobno stanęło przy
równie „wiekowym” biurku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz