Macie ochotę pięknie zapuchnąć na
jakiś czas?! Zabierzcie się za szlifowanie drewna egzotycznego!
Dostałam do odnowienia ławę w stylu
kolonialnym. Była porysowana i pokaleczona. Duży i ciężki mebel. Ogromniasta
ława z czterema szufladami z dwóch stron. Bardzo ciemne wybarwienie sprawiało,
że w pierwszym momencie ciężko było dostrzec słoje drewna.
Miałam wątpliwości
co do tego, czy to rzeczywiście może być drewno egzotyczne.
Kiedy zaczęłam
szlifować jedną z nóg, ukazała się białe drewno i pomyślałam, że to może jakaś
podróbka zabarwiona tak mocno, żeby ukryć prawdziwy gatunek mniej szlachetnego
drewna.
Ale już wkrótce przekonałam się, że to rzeczywiście palisander.
Dokładniej - Palisander Santos, bardzo piękne, trwałe i szlachetne drewno.
Przekonałam się, że to palisander nie
tylko na podstawie pięknego ubarwienia , które stopniowo się pojawiało podczas
szlifowania, ale także i dlatego, że szlifowanie drewna egzotycznego, to czasem
ryzykowna zabawa. Kontakt z pyłem powstającym podczas obróbki tego drewna może także wpływać
drażniąco na skórę i oczy. Nie mówiąc już o tym, że stwarza też ryzyko
zachorowania na choroby układu oddechowego.
Mówiąc krótko, mimo
zabezpieczenia, oczy mi zapuchły dość znacznie i moja niewątpliwa uroda
znacznie ucierpiała. Trwało to jakiś czas, ale
nie żałowałam, bo odnowione drewno wygląda przepięknie i napiszę stereotypowo,
że zdjęcia nie oddają tej urody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz