Oto historia tej oto szafki rodem z Wyszkowskiej
Fabryki Mebli i Urządzeń Wnętrz...
Skusiły mnie jej oryginalne nóżki z „guziołkami” na
łączeniach. Wydaje mi się, że takie nóżki można było spotkać w przypadku
różnych mebli z tej fabryki. To znak jakiejś serii czy charakterystyczna cecha
mebli czyjegoś projektu? Nie wiem. Nie udało mi się znaleźć
odpowiedzi na to pytanie. Szafka miała niekompletną etykietę z tyłu.
Można więc chyba zaryzykować, tak jak już wspomniałam, że to
wyrób Wyszkowskiej Fabryki Mebli i Urządzeń Wnętrz.
Takie charakterystyczne jak na nóżkach tej szafki
"guziołki" zauważyła tez np. na nóżkach tego stolika
okolicznościowego –
Jedna z fejsbukowiczek przysłała mi też w komentarzu
do posta nt. szafki, o której tutaj mowa, zdjęcie swojego
regału. I znowu fantastyczne „guziołki” i jeszcze równie charakterystyczne
uchwyty.
Moja szafka w pierwotnej wersji nie zachwyciła mnie. Miała
niezbyt piękny fornir.
Nic w nim nie było ładnego wg mnie, więc od razu
postanowiłam go pomalować. Zaplanowałam ciemnoniebieski.
Oszlifowałam fornir wewnątrz i na zewnątrz korpusu szafki. Cześć
wewnętrzną szafki potem jedynie nawoskowałam.
Wyjęłam szuflady, od których odkręciłam charakterystyczne
uchwyty.
Nie pomogło czyszczenie sodą oczyszczoną. Okazały się
odrobinę zardzewiałe i nie wyglądały pięknie, choć charakterystycznie -
modernistycznie. Zastanawiałam się, co z nimi zrobić. Postanowiłam
zmienić im kolor na hit roku 2017, czyli - miedziany.
Znalazłam w sieci bardzo podobne, no i oryginalnie
miedziane, niestety dość kosztowne.
Ostatecznie po dokładnym odtłuszczeniu uchwytów użyłam farby
w sprayu w kolorze miedzi.
Szuflady miały zniszczone i brudne spody, więc je
wymieniłam. Podobnie postąpiłam z plecami szafki.
Okazało się, że wystarczyło odpowiednio przyciętą płytę
HDF przybić niewielkimi gwoździkami.
Wewnętrzne boki szuflad pomalowałam błękitnym kolorem
uzyskanym z dodania do białej farby Bloom kilku kropli pigmentu szafirowego.
Tak szuflady wyglądały już po ich zmontowaniu.
Moja fascynacja kolorem niebieskim nigdy się nie kończy,
więc zdecydowałam się od razu na ciemnoniebieski na korpusie szafki
w połączeniu z bejcą w kolorze palisander na nóżkach. Podczas malowania tym razem skorzystałam z marki
Flugger. Korpus szafki pomalowałam najpierw Fix Primerem, a potem farbą
Flugger. Skorzystałam z koloru z mieszalnika o numerze 2487. Piękny
nieoczywisty, ciemnoniebieski, indygo, lapis lazuli lub coś bardzo podobnego,
prawdopodobnie (jak przypuszczam) z odrobiną czerni
powodującą odmienny niż inne odcień.
I jeszcze nóżki pomalowane lakierobejcą w kolorze palisander
w zbliżeniu...
Szafka, mimo dość dużego ciężaru, (bo to „paździoch” tak
naprawdę jest) ma zwartą, prostą bryłę i może stanowić, dzięki mocnemu
kolorowi, ciekawy akcent kolorystyczny we współczesnym wnętrzu miłośników stylu
vintage.
Cała szafka obecnie prezentuje się tak. Myślę, że to „dobra
zmiana”. :)